Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2009

Dystans całkowity:1029.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:42:44
Średnia prędkość:24.10 km/h
Maksymalna prędkość:61.50 km/h
Suma podjazdów:7470 m
Maks. tętno maksymalne:191 (98 %)
Maks. tętno średnie:161 (83 %)
Suma kalorii:25801 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:54.20 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Dookoła zalewu Goczałkowickiego i Rybnik

Czwartek, 30 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150km
Udało się! Przejechałem 1kkm w ciągu miesiąca:) Pogoda dopisała, była fantastyczna. Przejechałem się dookoła zalewu Goczałkowickiego. Przez Bzie, las na Pawłowice. Szlakiem rowerowym przez las do Strumienia. Se strumienia już szosą przez Wisłę Małą, Wisłę Wielką, Łąkę, i już do zapory. Na zaporze spotkałem starszego Pana na rowerze raczej "ukrainopodobnym". Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że ten człowiek jeździł sobie przez całą zaporę tam i z powrotem. Jakby trenował sobie;) Dalej przez las po drugiej stronie zapory, Mnich i Chybie, znowu do Strumienia i tym samym szlakiem do domu.

Po powrocie do domu okazało się, że brakuje mi kilku km to wspomnianego tysiąca. Zadzwoniłem po Sylwka a on akurat wybierał się do Rybnika do Bike System'u. Zabrałem się z nim. To był błąd. Miałem mało czasu a Sylwek zamawiał buty. Trwało to całe wieki. Stałem i stałem i stałem i czekałem... A mi cholernie się śpieszyło już do domu. Po jakichś 40 minutach w końcu opuścił sklep i mogliśmy wracać do domu. I w drodze powrotnej dopadł mnie kryzys. Z ledwością dokulałem się do domu. A jeszcze obiad trzeba było sobie uwarzyć...

Gotartowice las

Środa, 29 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Pogoda była dziś wyśmienita. Ani za ciepło ani za chłodno, nawet wiatr nie był za silny aby przeszkadzać w jeździe. Długo zastanawiałem się dokąd pojechać. A czasu nie było za wiele bo o 13 trzeba wychodzić do pracy. Pojechałem w kierunku lasu w Gotartowicach. Tradycyjnymi ścieżkami przez Borynię do Roju, tam też zahaczyłem jeszcze o las. Obejrzałem sobie ile lasu zostało wykarczowane po budowę autostrady. Dalej przez Boguszowice do Gotartowic i do lasu. Znalazłem tam ciekawy tor dirt'owy z usypanymi hopkami. Szkoda, że nie widziałem tam nikogo w akcji. Trochę pokręciłem się po tym lesie i wróciłem tą samą drogą którą przyjechałem. Kilka dni temu wyznaczyłem sobie cel do osiągnięcia: przejechać 1kkm w kwietniu. Jutro ostatni dzień. Czy uda się? Wszystko zależy od pogody...

Pod wiatr

Poniedziałek, 27 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Zapragnąłem mieć swój klucz do odkręcania tarczy z korby. W sklepie internetowym kosztuje takie coś 9zł. Do tego koszty przesyłki... Nie opłaci się. Zajechałem do sklepu na Wielkopolskiej i... był, identyczny, za całe 9,90zł! Mała rzecz a cieszy;) Zaplanowałem sobie na później trasę do Wodzisławia przez Połomię. W Wodzisławiu przejechałem się przez las, w którym stoi baszta. Tam jest taki fajny, kręty zjazd, mmm... Dalej do Marklowic, znowu Połomia, odbiłem w lewo w Świerklanach i na światłach w prawo już na Borynię a później do domu. W tamtą stronę jechałem pod wiatr więc byłem pewny, że z powrotem będzie z wiatrem. Nic bardziej mylnego. Znowu wiało w pysk. Ja nie wiem, czy mam jakiś osobisty wiatr, który ciągle wieje z przodu czy po prostu tak źle trafiłem...

Lekko po szosie

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Miało być wspólnie z Pik'ami, ale niestety nikt się nie zjawił. Przyjechał tylko Tadek na szosie. no to ruszyliśmy w drogę. Z rynku w Żorach na Szczejkowice, Stanowice, na rondzie w lewo na Rybnik. Z Rybnika przez Boguszowice, Świerklany i Borynię do domu. Jechaliśmy spokojnym tempem, bez szarżowania. W końcu Tadek był na szosie a ja na góralu;) Po powrocie do domu miałem mało km. Założyłem sobie na dzisiaj 90km więc zajechałem jeszcze do taty z kartkami do drukarki. Zadzwoniłem do kolegi czy wyjdzie na rower. Miał zjeść obiad i wyjść, więc wróciłem jeszcze do domu, żeby odłożyć plecak. Znowu na Szeroką i już razem z Sylwkiem na małą przejażdżkę. Po raz pierwszy ujeżdżał swojego nowego Scott'a Scale RC, do tego jeszcze w nierowerowych butach i po dłuuugiej przerwie od roweru także tempo iście spacerowe. Krzyżowice, Borynia, Rój, Boguszowice i powrót podobnie aczkolwiek innymi drogami;) Z Sylwkiem przejechaliśmy jakieś 26km ale tyłek mu odpadał. Ten jego SLR XP to straszna deska. Ale może to kwestia przyzwyczajenia. Musi się rozjeździć. Powrót do domu i udało się, plan zrealizowany. 90km zrobione.

Leniwa przejażdżka

Piątek, 24 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Przyszedł czas na serwis amortyzatora. Z rana, jak wstałem, zabrałem się za jego rozbiórkę. Wyciągnąłem blokadę, górne golenie, tłumik i zabrałem się czyszczenie wszystkich części ze starego smaru. Wylałem stary olej. W sumie to wyglądał bardzo dobrze. Był czysty, nie mętny. Ładny, czerwony kolor. Jak sok malinowy;) Ale i tak go wylałem. Wszystko pięknie posmarowałem, poskładałem, zalałem nowym olejem, napompowałem i... jazda! Zjadłem co nieco, przebrałem się i ruszyłem w drogę. Ale po kilkunastu minutach ogarnęło mnie taki lenistwo, że poruszałem się powoli, spacerowo. Czasami tylko wyrwałem trochę szybciej. Nie bardzo miałem koncepcji gdzie pojechać. Wstąpiłem do lasu Kyndra. Trochę się tam pokręciłem. Później udałem się w kierunku Zebrzydowic przez Ruptawę i Pielgrzymowice. Tam usiadłem na ławce przy zameczku, wsunąłem batona i leniwie ruszyłem w drogę powrotną. Jeszcze raz przejechałem się przez las Kyndra. Tym razem wjechałem do drugiej jego części. Odkryłem coś jakby tor motocrossowy, wyznaczony w lesie przez namalowane białe plamy na drzewach. Przejechałem się nim. Ziemia luźna, zryta szerokimi, agresywnymi oponami. Krótkie, ale strome zjazdy i podjazdy,a raczej podejścia. Chciałbym zobaczyć jak oni podjeżdżają je na motorach bo na rowerze nie ma szans. Nawet ciężko jest je wprowadzić, tak jest stromo i do tego ten luźny grunt. W międzyczasie zadzwonił kolega z wiadomością, że rower, który zamówił wczoraj, już jest na sklepie. Nie spodziewałem się, że tak szybku mu go przywiozą. Szaleniec, zamówił carbonowego szkota:D Jutro jedziemy go odebrać. Była już 15, Monika kończy o tej godzinie szkołę. Pomyślałem, że odprowadzę ją do domu. Podjechałem po nią. Przespacerowaliśmy się trochę ze szkoły i wróciłem do domu.

Trening z Pik'ami

Środa, 22 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Pogoda była świetna, ale mimo wszystko nie upalnie więc ubrałem dwie koszulki. W drodze do Żor omal nie rozjechał mnie autobus. Z przeciwka jechał samochód osobowy a z tyłu nadjeżdżał autobus i nie chciało mu się zwalniać za mną więc zabrał się za wyprzedzanie. Przejeżdżał dosłownie 20cm obok mnie. Całe szczęście, że ze strachu skręciłem na pobocze, bo gdybym zjechał odrobinę w lewo to kto wie czy nie wpadłbym mu pod tylne koła. Piep... ignorant! Później już na bocznej, wąskiej uliczce, jakiś cwaniaczek w czerwonym golfie tak bardzo się śpieszył, że musiał chamsko pchać się przede mnie tuż przed przejazdem kolejowym. A że ten przejazd jest bardzo nierówny, maksymalnie zwolnił na nim. I tu ja go wyprzedziłem i przez kilkaset metrów musiał jechać za mną;P Ale to jeszcze nie koniec. Jakiś dziadek cofał swoim Cinquecento nie patrząc na to co się dzieje wokół niego. Jakby tylko on był w tej chwili na drodze. Wyjeżdżał ze swojego podwórka i zajechał mi drogę tak, że musiałem gwałtownie wyhamować. Całe szczęście pozostała część drogi do Żor przebiegła bez podobnych numerów. Tradycyjnie zebraliśmy się na rynku. Kiedy zjawili się wszyscy ruszyliśmy w drogę. Przejechaliśmy okolicami Roju, Borynii, Krzyżowic, Warszowic, Baranowic i wróciliśmy do Żor. Było trochę szosy, trochę terenu, pies przewodnik biegnący przed nami, którego później z Przemkiem chcieliśmy dogonić ale wystraszył się i zwiał w pola, i jakaś dziewczyna na skuterze za którą puściliśmy się jak gepardy za antylopą;D Wróciliśmy na rynek i tam się rozjechaliśmy w swoje strony. Bbyła już 19:50. Zrobiło się chłodno, a ja nie zabrałem ze sobą rękawków. Całe szczęście, że założyłem dwie koszulki. Temperatura spadła do 12st. Zmarzłem trochę ale przynajmniej miałem dobry pretekst żeby się śpieszyć. W drodze powrotnej spotkałem jeszcze "kolegę" z czerwonego golfa, ale obyło się już bez niespodzianek.

Kyndra

Wtorek, 21 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Najpierw na Wielkopolską a później trochę do lasu.

Bikemaraton - Wrocław

Niedziela, 19 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Maraton
Bikemaraton – Wrocław

Na dystansie mega byłem 139 open i 66 w kategorii M2. 22min 17sek straty do zwycięzcy. Chyba nie aż tak źle ;)

Las Kyndra - okrążenia

Piątek, 17 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Zaplanowałem sobie ostatni wyjazd przed wrocławskim maratonem. Chciałem pojeździć jeszcze trochę w terenie, interwały poćwiczyć. A że pogoda się popsuła, padało trochę i niezbyt przyjemne chmury wisiały nad Jastrzębiem, zastanawiałem się czy rzeczywiście jechać, żeby nie wpakować się w jakieś błoto. Po długim zastanowieniu w końcu się zdecydowałem. Pojechałem do lasu Kyndra. Wyznaczyłem sobie krótką pętlę, coś ok. 1,6km i przejechałem prawdopodobnie 10 kółek. Całkiem fajną trasę udało mi się wyznaczyć, tylko niestety krótką. Ale taki jest ten las, malutki.

Trening z Pik'ami

Środa, 15 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Tradycyjnie już do Żor na rynek. W końcu poznałem resztę grupy;) Przejechalismy przez dwupasmówkę w kierunku Pszczyny i skręciliśmy w prawo w ul. Zostawa. Dalej wzdłuż torów, Kościuszki, Zamkowa, Baranowice. Wjechaliśmy w las. Wyjechaliśmy prawdopodobnie gdzieś w Warszowicach. Dalej były już Pawłowice, Pniówek, Krzyżowice, Osiny. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i rozstaliśmy się na wysokości OSP w Osinach. Ponieważ już powoli zmierzchało, ruszyłem czym prędzej w stronę Dubielca unikając głównych dróg. Jechałem drogami polnymi i częściowo przez lasek.