Do Gregorio i zapatrzony w siebie kierowca...

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km
W końcu nadarzyła się okazja aby wybrać się tam po pokrętło od tłumienia odbicia, o którym serwis zapomniał aby przykręcić po rozbiórce tłumika. Jadę standardowo, ścieżką wzdłuż Wisły. Po drodze wstępuję do sklepu po batoniki i banana. Niestety był tylko jeden. Batoniki też niestety snickers'y, wolałbym jakieś musli, ale trza brać to co jest. W czasie jazdy wsuwam batonika i omal duszę się dławiąc się orzeszkiem. A mogłem wziąć marsa:/

Niestety spóźniłem się. Serwisanta już nie było, ale wyszedł do mnie szef. Pyta się o jakie pokrętło chodzi, to mu mówię, ale chyba się nie dogadaliśmy. Poszedł sprawdzić, wraca i mówi, że to kosztuje 60zł(sic!) Próbuję mu wytłumaczyć o co chodzi, a on każę mi pójść ze sobą abym zobaczył ile oni mają roboty, rowerów i cholera wie czego jeszcze, że on nie będzie teraz tam grzebał, żebym przyjechał jak będzie serwisant. W końcu udało mi się dojść do głosu i wytłumaczyć do końca o co chodzi z tym pokrętłem. Powiedział żeby najlepiej skontaktować się z tym co się zajmuje u nich marcokami. No, ufff, dogadaliśmy się.

No to wracam. Znowu wizyta w sklepie, tym razem po wodę, bo pić się chce niemiłosiernie, a dwa bidony bliskie wyczerpaniu. I wszystko byłoby OK, gdyby nie ten zakichany kierowca pandy. Dosłownie 10m do skrzyżowania, na którym skręcam w prawo, a tu nagle zza moich pleców wyskakuje niebieska panda i ładuje się prosto przede mnie. Hamuję ostro, koło ucieka na bok, ale nic poza tym. Krzyczę do gościa, ten nic sobie nie robi. Spogląda w lusterko i jedzie dalej. Ujechał 100m i skręca w lewo, czyli tam gdzie ja jadę. Zwalnia na przejeździe kolejowym. To ja ogień i za nim. Za przejazdem kolejowym jest podjazd na mały wiadukt. Tam go wyprzedzam i krzyczę żeby patrzył jak jeździ, że nie robi się takich świństw! Dziadek to był jakiś, z babcią. Okno miał uchylone więc musiał słyszeć, no chyba, że głuchy. Dalej jadę ze skołatanymi nerwami. Jakieś 32km/h, on jedzie za mną, nie wyprzedza. Po ok. 500m dopiero decyduje się powoli wyprzedzić. A szkoda bo do domu jeszcze z 800m, mogłem jechać sobie środkiem drogi, niech nauczy się szanować rowerzystów

Trasa: Pawłowice przez las – wiślanka – Ochaby – ścieżka – Ustroń – Gregorio – powrót tą samą drogą

Komentarze (2)

Średnia nie raz bywa znacznie lepsza, ale to była w miarę spokojna jazda. Do tego byłem zaraz po pracy;)

AdRiano 14:05 niedziela, 13 czerwca 2010

Wow, fajna wycieczka - solidny dystans i bdb średnia prędkość:)

Tomciox 11:28 niedziela, 13 czerwca 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa orzyz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]