Trzy dni przerwy, w końcu przestało padać. Co za parszywa pogoda. Psuje się akurat na weekend. I to na każdy weekend. Oby w przyszłym tygodniu dopisała, maraton we Wrocku;D A dzisiaj super. Mimo deszczu z rana o 13 już praktycznie sucho. Dosyć mocny wiatr, jak zwykle wiał głównie w twarz i z boku, ale jechało się nieźle.
Trasa: Cicha – Rolnicza – Budowlana - Libowiec – Grzybowa – Pielgrzymowice – Zebrzydowice – Kończyce Małe – Kończyce Wielkie – Kaczyce - powrót tą samą drogą
Przyszedł czas na sprawdzenie stanu mojej ulubionej ścieżki na Strumień. Jeszcze trochę błota i kałuży, ale jest całkiem nieźle. Rekreacyjnym tempem się przejechałem, ale w lesie chciało się poszaleć. Ten singiel aż prowokuje do tego.
Trasa: Cicha - Sportowa - Spółdzielcza - Gospodarska - las - Pawłowice - las - Strumień - dookoła centrum - powrót
Balaton po raz kolejny. Tym razem zrobiłem dwie pętle przez Wodzisław jednak za drugim razem z Marklowic prosto na Wodzisław, bez zjazdu na Balaton. Pod koniec drugiej pętli dopadł mnie kryzys. Jakby tego było mało prawie cały czas już było pod wiatr. Jednak mój zapas energii wystarcza na max. 50km. Na dłuższe wyjazdy muszę zabrać coś do jedzenia bo źle to się kończy. Żółwim tempem udało się dotrzeć do domu.
Jak widać spodobała mi się trasa na Balaton;) Tym razem bardziej się zmobilizowałem i wstałem wcześniej aby zrobić nieco większą pętlę. Po wyjściu z domu szok termiczny. Chłodno, na początku 8st.C. Na sam koniec jazdy temperatura podskoczyła do 12st. Mimo to jechało się świetnie. Nie odnotowałem większych problemów z kierowcami, poza tym, że kilka razy wyprzedzali mnie dosyć blisko, wiatr nie przeszkadzał zbytnio. Gdyby czas pozwalał to zrobiłbym dwie duże pętle przez Wodzisław, ale niestety, praca wzywa.