Kyndra – Zebrzydowice – Kyndra – Ruptawa - Dubielec Najpierw zrobiłem dwie pętle po lesie i pojechałem starą trasą do Zebrzydowic. Objechałem staw dookoła i wróciłem do lasu. Później jeszcze wróciłem na Ruptawę i już do domu.
Kompletna klapa. Start niezły, wszystko szło jak z płatka, do czasu... na odcinku gdzie były tory kolejowe złapałem gumę:/ Niestety nie miałem pompki, zgubiłem na 8h w Brennej i do tej pory nie kupiłem nowej. Początkowo wołałem czy ktoś mógłby pożyczyć swojej, ale niestety... I proszę, pożycz komuś swojej. Pożyczałem swoją pompkę dwa razy, raz narzędzia, a mi teraz nikt nie pożyczył... No trudno, i tak nie walczę o pudło, ale mimo wszystko liczę na jakiś wynik. Do Karpacza koniecznie nowe gumy i pompka. Bez tego nie jadę;) Tak więc przejechałem raptem 6km, reszta dystansu to powrót na start.
Z naszego pensjonatu do Polany Jakuszyckiej było ok. 400m, Po przyjeździe szybko wypakowaliśmy rzeczy z auta do pokoju, przebraliśmy się i wskoczyliśmy na rower aby obejrzeć jak wygląda początek trasy. Przejechaliśmy się do miejsca gdzie leżały i wkrótce znowu będą leżeć tory kolejowe. Później do Harrachova. Trasa rewelacyjna, pięknym, gładziutkim asfaltem non stop z górki, jakieś 6km. Przypuszczam, że średnią mielibyśmy z 50km/h;D Powrót już wymagał trochę pedałowania bo bez przerwy pod górkę. Ale we trójkę tak szybko i przyjemnie minął, że nawet się nie obejrzeliśmy a już byliśmy przy pensjonacie;)