Wpisy archiwalne w kategorii

0-50km

Dystans całkowity:5540.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:246:28
Średnia prędkość:22.48 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:48870 m
Maks. tętno maksymalne:195 (101 %)
Maks. tętno średnie:180 (93 %)
Suma kalorii:54761 kcal
Liczba aktywności:209
Średnio na aktywność:26.51 km i 1h 10m
Więcej statystyk

Po okolicy

Wtorek, 12 maja 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Umówiłem się z Sylwkiem. A że on najpierw musiał coś załatwić to skoczyłem sobie dookoła Borynii na Krzyżowice, a dalej już chyba czarnym szlakiem rowerowym do Warszowic. No i w sumie nic ciekawego na trasie nie było, nic się nie wydarzyło, nuda. Podjechałem na Szeroką po Sylwka. Zajechaliśmy do Jastrzębia. Trochę się z nim tam pokręciłem. Zajrzałem do sklepu narzędziowego i kupiłem klucz dynamometryczny;)

Przez Jastrzębie

Poniedziałek, 11 maja 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Do sklepu muzycznego się wybrałem po nową płytkę Lipali. Niestety jeszcze jej nie mieli, ale zamówią mi;) Skoczyłem jeszcze po skarpetki rowerowe i do brata po maszynkę go strzyżenia. Będziemy golić... ;>

Kyndra

Czwartek, 7 maja 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Znowu słońce zaświeciło. Wróciłem z pracy, szybko się przebrałem i ruszyłem na ostatnią jazdę przed sobotnim maratonem. W piątek już tylko serwisowanie roweru. Pojechałem do lasu Kyndra potrenować trochę w terenie. Zrobiłem kilka okrążeń i wróciłem do domu. Zrobiło się już chłodniej. Założyłem jeszcze bluzę, plecak i pojechałem do rowerowego po żele i batoniki. Tam dowiedziałem się o zawodach w Jastrzębiu, które odbędą się 17.05. Hmm, już chyba wiem gdzie będę jeździł w przyszłą niedzielę;)

Las Kyndra - okrążenia

Wtorek, 5 maja 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Las Kyndra – trening na pętli 2,16km, 10 okrążeń

Całkiem sporo spacerowiczów. Jedna kobieta uprawiała sobie nawet Nordic Walking;) Na którymś już okrążeniu nagle na mojej drodze, tuż na granicy działek z lasem, zauważyłem zaparkowany samochód. Stanął akurat w takim miejscu, że ciężko było go ominąć. Przeciskając się obok niego zauważyłem, że jakaś para w środku bardzo intensywnie obściskuje się. Lekko podenerwowany, tym że stanął tak na środku drogi, rzuciłem przez uchyloną szybę od strony kierowcy: "Nie macie się już gdzie kochać?" Ech... za grosz wstydu... Na następnym okrążeniu już ich nie było.

Szyndzielnia, Klimczok, Błatnia

Piątek, 1 maja 2009 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50km
Pierwszomajowy wypad z Pik'ami w górki. Maciek, Czesław, Magda, Tomek, Przemek i ja. Co roku jeżdżą sobie w tą okolicę. Tym razem ja do nich dołączyłem. Do Jasienicy dojechaliśmy autami. Zaparkowaliśmy przy McDonald'zie, przebraliśmy się i w drogę. Pogoda zapowiadała się wspaniale. Na początek dojazd asfaltem do szlaku czerwonego. Szlak czerwony to już nieustający nawet na moment podjazd aż na Szyndzielnię.




Tu już trochę zaczęliśmy się rozjeżdżać. Czesiek, Przemek i ja trochę pociągnęliśmy do przodu. W ten sposób przynajmniej mogłem reszcie porobić zdjęcia;) Czerwonym szlakiem wdrapaliśmy się na Szyndzielnię. Tutaj zatrzymaliśmy się przy schronisku na kawkę i ciacho, mniam;)



Uzupełniliśmy bidony i w drogę. Najgorsze właściwie już mieliśmy za sobą, w sumie to cały podjazd. Teraz już po grzbiecie na Klimczok. Jeszcze leżały małe czapy śniegu gdzie nie gdzie.



Dotarliśmy na szczyt. Poprosiliśmy jedną osobę o zdjęcie nas wszystkich. Ustawiliśmy się a tu jeszcze kilka innych osób zapragnęło mieć nasze zdjęcie;D I tak do "naszego" fotografa dołączyło jeszcze kilku ze swoimi aparatami.



Zamieniliśmy z nimi kilka słów i jazda dalej na Błatnią.. Teraz to już prawie tylko z górki było. Czasem dosyć ciężkie zjazdy po luźnych kamieniach ale bez większych problemów udało się je pokonać.





Oczywiście trzeba było uważać na turystów pieszych których tego dnia nie brakowało na szlakach. Przed Błatnią jeszcze chwila relaksu na malowniczej polance.



Do samego szczytu jeszcze kawałek podjazdu a później już tylko w dół. Fantastycznie jechało się w dół. Do czasu... W pewnym momencie chciałem zatrzymać się do zdjęcia. Zatrzymuję się, wypinam prawą nogę, wypinam lewą a tu... nie da się. Blok obraca się. Cholera, znowu wykręciła się jedna śruba. Nie wiem jak to możliwe ale już 3 raz mi się to zdarzyło. Wszyscy mocno zdziwieni. Przecież starych bloków zazwyczaj nie da się odkręcić, takie zapieczone są gwinty i zawalone błotem, piachem, ziemią i czym jeszcze bądź. No cóż, mi taki coś zdarzyło się już trzeci raz. Niestety jeszcze się nie nauczyłem wozić zapasowej śrubki i musiałem jechać dalej bez bloku. Było ciężko. Już nie mogłem jechać za ostro bo noga cały czas odrywała się od pedału i zsuwała się z niego. Udało się jednak zjechać szczęśliwie do asfaltu. Niestety Maćkowi nie udało się to. W miejscu gdzie woda dosyć mocno wyżłobiła sobie korytko i powstał żleb, prawdopodobnie próbując jechać jedną ze stron tego żlebu, po środku jednak były kamienie, koło straciło boczną przyczepność i gotowe. Całe szczęście skończyło się tylko na zadrapaniach i siniakach, roztargany rękawek i dziura w koszulce, bez strat w sprzęcie. A było to dosłownie ostatnie 200m zjazdu przed asfaltem. Dalej już spokojnie dojechaliśmy do samochodów, spakowaliśmy się, wskoczyliśmy jeszcze do Mc'a na lody i do domu.

Gotartowice las

Środa, 29 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Pogoda była dziś wyśmienita. Ani za ciepło ani za chłodno, nawet wiatr nie był za silny aby przeszkadzać w jeździe. Długo zastanawiałem się dokąd pojechać. A czasu nie było za wiele bo o 13 trzeba wychodzić do pracy. Pojechałem w kierunku lasu w Gotartowicach. Tradycyjnymi ścieżkami przez Borynię do Roju, tam też zahaczyłem jeszcze o las. Obejrzałem sobie ile lasu zostało wykarczowane po budowę autostrady. Dalej przez Boguszowice do Gotartowic i do lasu. Znalazłem tam ciekawy tor dirt'owy z usypanymi hopkami. Szkoda, że nie widziałem tam nikogo w akcji. Trochę pokręciłem się po tym lesie i wróciłem tą samą drogą którą przyjechałem. Kilka dni temu wyznaczyłem sobie cel do osiągnięcia: przejechać 1kkm w kwietniu. Jutro ostatni dzień. Czy uda się? Wszystko zależy od pogody...

Pod wiatr

Poniedziałek, 27 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Zapragnąłem mieć swój klucz do odkręcania tarczy z korby. W sklepie internetowym kosztuje takie coś 9zł. Do tego koszty przesyłki... Nie opłaci się. Zajechałem do sklepu na Wielkopolskiej i... był, identyczny, za całe 9,90zł! Mała rzecz a cieszy;) Zaplanowałem sobie na później trasę do Wodzisławia przez Połomię. W Wodzisławiu przejechałem się przez las, w którym stoi baszta. Tam jest taki fajny, kręty zjazd, mmm... Dalej do Marklowic, znowu Połomia, odbiłem w lewo w Świerklanach i na światłach w prawo już na Borynię a później do domu. W tamtą stronę jechałem pod wiatr więc byłem pewny, że z powrotem będzie z wiatrem. Nic bardziej mylnego. Znowu wiało w pysk. Ja nie wiem, czy mam jakiś osobisty wiatr, który ciągle wieje z przodu czy po prostu tak źle trafiłem...

Leniwa przejażdżka

Piątek, 24 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Przyszedł czas na serwis amortyzatora. Z rana, jak wstałem, zabrałem się za jego rozbiórkę. Wyciągnąłem blokadę, górne golenie, tłumik i zabrałem się czyszczenie wszystkich części ze starego smaru. Wylałem stary olej. W sumie to wyglądał bardzo dobrze. Był czysty, nie mętny. Ładny, czerwony kolor. Jak sok malinowy;) Ale i tak go wylałem. Wszystko pięknie posmarowałem, poskładałem, zalałem nowym olejem, napompowałem i... jazda! Zjadłem co nieco, przebrałem się i ruszyłem w drogę. Ale po kilkunastu minutach ogarnęło mnie taki lenistwo, że poruszałem się powoli, spacerowo. Czasami tylko wyrwałem trochę szybciej. Nie bardzo miałem koncepcji gdzie pojechać. Wstąpiłem do lasu Kyndra. Trochę się tam pokręciłem. Później udałem się w kierunku Zebrzydowic przez Ruptawę i Pielgrzymowice. Tam usiadłem na ławce przy zameczku, wsunąłem batona i leniwie ruszyłem w drogę powrotną. Jeszcze raz przejechałem się przez las Kyndra. Tym razem wjechałem do drugiej jego części. Odkryłem coś jakby tor motocrossowy, wyznaczony w lesie przez namalowane białe plamy na drzewach. Przejechałem się nim. Ziemia luźna, zryta szerokimi, agresywnymi oponami. Krótkie, ale strome zjazdy i podjazdy,a raczej podejścia. Chciałbym zobaczyć jak oni podjeżdżają je na motorach bo na rowerze nie ma szans. Nawet ciężko jest je wprowadzić, tak jest stromo i do tego ten luźny grunt. W międzyczasie zadzwonił kolega z wiadomością, że rower, który zamówił wczoraj, już jest na sklepie. Nie spodziewałem się, że tak szybku mu go przywiozą. Szaleniec, zamówił carbonowego szkota:D Jutro jedziemy go odebrać. Była już 15, Monika kończy o tej godzinie szkołę. Pomyślałem, że odprowadzę ją do domu. Podjechałem po nią. Przespacerowaliśmy się trochę ze szkoły i wróciłem do domu.

Kyndra

Wtorek, 21 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Najpierw na Wielkopolską a później trochę do lasu.

Las Kyndra - okrążenia

Piątek, 17 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Zaplanowałem sobie ostatni wyjazd przed wrocławskim maratonem. Chciałem pojeździć jeszcze trochę w terenie, interwały poćwiczyć. A że pogoda się popsuła, padało trochę i niezbyt przyjemne chmury wisiały nad Jastrzębiem, zastanawiałem się czy rzeczywiście jechać, żeby nie wpakować się w jakieś błoto. Po długim zastanowieniu w końcu się zdecydowałem. Pojechałem do lasu Kyndra. Wyznaczyłem sobie krótką pętlę, coś ok. 1,6km i przejechałem prawdopodobnie 10 kółek. Całkiem fajną trasę udało mi się wyznaczyć, tylko niestety krótką. Ale taki jest ten las, malutki.