Standardowo wybrałem się w kierunku Żor. Po ostatnim śniegu kałuże już powoli znikały. Miejscami jeszcze strumyki spływały, nieraz nawet spore. A kierowcy... zdaje się, że nie sprawiali dzisiaj żadnych problemów na drodze;)
Po nocnej zmianie... Wróciłem, jak zwykle zasiadłem do komputera sprawdzić pocztę, fora i portale rowerowe. Nagle przyszło mi do głowy żeby wyskoczyć jeszcze na rower. Po południu nie będzie okazji. Niewiele się zastanawiałem tylko wskoczyłem w rajtuzy i bluzę. I o dziwo jechało się całkiem dobrze. Wcale nie czułem zmęczenia po pracy i nieprzespanej nocy. Trasa podobna do tej z poniedziałku: Borynia - Rój - półmetek na obwodnicy w Żorach - Rój - Borynia - Dubielec. Lekko zmodyfikowana droga z domu na Borynię i odwrotnie. Bezpieczniejszy, lecz nieco dłuższy wariant.
Moje pierwsze wyjście w tym roku. Miałem spore obawy do czających się chmur. Raz nawet wycofałem się bo zaczęło kropić. Jednak kilkanaście minut później przejaśniło się i postanowiłem spróbować. Wiatr szalał w najlepsze. Zdecydowanie lepiej jechać pod wiatr niż jak wieje tak mocno z boku. Rzucało mną niesamowicie. Ale starałem się jechać jak najwięcej bocznymi ulicami żeby unikać konfrontacji z wyprzedzającymi autami. Trasa: Borynia - Rój - półmetek na obwodnicy w Żorach - Rój - Borynia - Dubielec