Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:5314.68 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:215:26
Średnia prędkość:24.67 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:47142 m
Maks. tętno maksymalne:192 (99 %)
Maks. tętno średnie:176 (91 %)
Suma kalorii:62308 kcal
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:61.80 km i 2h 30m
Więcej statystyk

BM Wieluń

Wtorek, 31 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km, Maraton
To był chyba najgorszy maraton jaki miałem okazję do tej pory jechać.
Po pierwsze runda honorowa przed startem. To była totalna porażka organizacyjna. Organizator zapewniał w komunikacie na stronie internetowej, że rundę honorową poprowadzi jego samochód, i że między sektorami będzie dodatkowy samochód aby nikt nie zmienił sobie sektora oraz po zakończeniu tej rundy powtórnie ustawimy się w sektorach aby później normalnie wystartować. Nic z tych rzeczy. Prowadził nas samochód organizatora, ale w tłumie panował całkowity chaos. Każdy jechał jak chciał. Ludzie przeciskali się "na chama" do przodu. Zwłaszcza ci młodsi. Chociaż mnie nawet jakiś gość z M5 łokciem potraktował. Byli i tacy co mało miejsca mieli na ulicy i pchali się chodnikiem, między przechodniami. Podobno ktoś nawet potrącił przypadkowe dziecko i potrzebna była interwencja pogotowia. Wstyd mi za tych pseudo-kolarzy. Taka promocja może tylko zaszkodzić rowerzystom. Nie było już ponownego ustawienia w sektorach. Także już na starcie trzeba było wyprzedzać tych wszystkich cwaniaczków którzy tak bardzo pchali się z dalszych sektorów do przodu. A na pierwszym przejeździe przez rów wszystko złaziło z rowerów bo nie mogło sobie poradzić! :[
Po drugie trasa. Całkowicie płaska, żadne MTB, nawet na siłę nie da się naciągnąć Wielunia do tej kategorii. Co z tego, że błoto, że lasy, że jakiś tam podjazdy. Toż to był zwyczajny przełaj. Do tego ze 20-30% trasy to piach. Gdybym chciał pojeździć sobie po plaży to znalazłbym ciekawsze trasy w Kołobrzegu.
Po trzecie, ale to już do siebie, sprzęt. Zaczął się buntować jak jeszcze nigdy. Korba podrywała mi łańcuch do góry i co chwilę wchodził między blaty a ramę. Strasznie zniszczyłem sobie w tym miejscu ramę. Wciągnęło mi łańcuch między kasetę a szprychy. Kilka minut męczyłem się z jego wyciągnięciem. Niektórych zawodników wyprzedzałem po 3 razy z powodu tych problemów. Klocki hamulcowe z tyłu założyłem nowiutkie w środę. Po maratonie zostały z nich same blaszki. Pogoda i warunki na trasach w tym roku sprawiły, ze sprzęt bardzo szybko się zużywa.

Co do samej jazdy to, hmm, jechało mi się dosyć dobrze dopóki nie zaczęły się problemy z napędem. Później musiałem pilnować aby nie wciągało mi łańcucha między korbę a ramę. Końcówka zaś to już walka o przetrwanie. Po raz kolejny już dogoniłem kolegę z Landers'ów i jechaliśmy razem. Jakieś 3km przed metą wyprzedzał nas ktoś z Bodydry. Paweł usiadł mu na kole, ja już nie dałem rady. Cały czas miałem ich w zasięgu wzroku, ale nie potrafiłem już dogonić. Na ostatnich 100m jeszcze ktoś mnie wyprzedził. Chciałem wrzucić na blat i znowu zaciągało mi łańcuch:/

Podany dystans jest razem z rundą (mało)honorową.

Rezultat: open - 60, M2 - 20.

BM Wieluń - po wszystkim © ardian

BM Wieluń - Tomek finiszuje © ardian

Kaczyce, Hażlach...

Środa, 25 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km
Pierwsze wyjście po wypadku. Koło wprawdzie jeszcze się składa, ale Monika pożyczyła mi swojego;) Ona ma v-brake'i, ale na szczęście piasty są z mocowaniem na tarczę.

Trasa: po raz pierwszy jak widać na załączonej mapie;)
/

BM Jelenia Góra

Sobota, 14 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Nie spodziewałem się, ze w Jeleniej Górze może być tak ciężka trasa. Dodatkową trudność przysporzyło błoto, którego było tony, hektary, po prostu wszędzie było. Kałuże i rzadkie błoto sięgało połowy koła. Całe szczęście, że pogoda poraz kolejny okazała się dla nas łaskawa i nie padało w dniu startu.

Jakimś dziwnym trafem znalazłem się w pierwszym sektorze. Szkoda bo lepiej czuję się w drugim. Nie działa na mnie najlepiej jak na starcie momentalnie wszyscy mnie wyprzedzają i prują do przodu a ja nie mam takiej mocy aby trzymać im koło. W drugim sektorze nie miałem tego problemu. Mimo wszystko po kilku km dochodzę do siebie i wielu z tych sprinterów "połykam" na podjazdach. Jedna gleba gdzieś po ok. 5km. Ścieżka rowerowa, na ostrym zakręcie w lewo. Mokro było i tylne koło mi ujechało. Pozbierałem się błyskawicznie, ale ktoś już zdążył najechać mi na palce lewej dłoni. Ale chyba miał spore klocki bo palce musiały wejść między nie i niespecjalnie to poczułem. Bardzo fajne single na odcinkach leśnych, trudne technicznie z powodu błota. Ze cztery podejścia z buta. Na jeden takim nawet ciężko mi się było wdrapać. Buty mam już mocno zdarte i bez klocków więc ślizgałem się jak na lodzie. Trasa podobno była nieco skrócona. Dystans mega miał mieć 58km. Jechało mi się całkiem dobrze, ale miałem dosyć już tego błota i wody. Widzę tabliczkę z informacją, że do mety zostało 5km a na liczniku wybiło już 57km. To jeszcze bardziej mnie zniechęciło. Sama końcówka poszła całkiem nieźle. Na ostatnim kilometrze dostałem jakiś zastrzyk energii i jadąc już lotniskiem potrafiłem nieźle się rozkręcić.

Ostatecznie, z ponad 26-cio minutową stratą do zwycięzcy, przyjechałem 43 open i 22 w M2.

BM Jelenia Góra © ardian

BM Jelenia góra - uciorany już na mecie © ardian

BM Jelenia Góra - Tomek wjeżdża na metę © ardian

Ramża jeszcze raz

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Jeszcze raz odwiedziłem Ramżę. Trasa ta sama co poprzedniego dnia.

Ramża

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km
Chciałem przejechać się wzdłuż autostrady z Bełku w kierunku Gliwic, ale jakoś tak wciągnęło mnie do lasu. W rezultacie zawitałem na górce Ramża, na szczycie której na 35-metrowej wieży umieszczony jest radar meteorologiczny. I coś mnie tam tknęło żeby już wracać do domu. W drodze powrotnej, już na ostatnich kilometrach, z prawej strony miałem niezłą burzę. Co raz się błyskało. Widziałem zbliżającą się ścianę deszczu. Po powrocie nie minęło 10 minut jak zaczęło okrutnie lać. Jednak radar działa;)

Trasa: Borynia – Rój – Żory – Gichta – Palowice – Bełk – Ramża – powrót

BM Kraków

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km, Maraton
Szósta już edycja Bikemaratonu. Tym razem Kraków. Startowałem tu pierwszy raz. Trasa bardzo atrakcyjna. Single w tutejszych lasach są rewelacyjne. Jechało mi się świetnie. Na pierwszym międzyczasie byłem 36 open. Niestety pech chciał, że grupka z którą jechałem zgubiła w pewnym momencie trasę i straciliśmy dobrych kilka minut zanim się zorientowaliśmy, że źle jedziemy. Najgorsze było to, że ludzie zabezpieczający trasę na tym feralnym zakręcie nie raczyli ruszyć dupska ani otworzyć jadaczki żeby nas poinformować, że mieliśmy tu skręcić a nie jechać prosto. Niech ich szlag... Podobnych przypadków ze zgubioną trasą było kilka. Po takim zdarzeniu traci się ochotę na dalszą walkę. Mimo to próbowałem swoich sił dalej. Drugi międzyczas i jestem 70. Ostatnie 5km jechałem już na rezerwie. Najbardziej wyczerpujący był wał wzdłuż rzeki i oczywiście finisz na Błoniach. Na tym wale miałem serdecznie dość ścigania się. Na mecie byłem taki padnięty, że nie miałem nawet sił szukać Moniki i usiadłem w cieniu drzewa. Ostatecznie na mecie zjawiłem się 60 open i 30 w M2. Biorąc pod uwagę to, że w poprzednich edycjach jeździłem zwykle równo, tzn. na międzyczasach byłem mniej więcej na tej samej pozycji co na mecie, to na tej pomyłce straciłem ok. 7 minut.

BM Kraków - start © ardian

BM Kraków - start © ardian

Tomek pokazał mi gdzie raki zimują...

Czwartek, 29 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Zadzwonił Tomek, żeby ugadać się na niedzielę, BM w Krakowie. Akurat wybierałem się na rower. On mówi, że też idzie. No to pojechałem do Wodzisławia żeby pojeździć razem. Po kilku minutach na umówione miejsce dojechał Tomek. Ruszyliśmy. Na początku pogaduszki, jechaliśmy spokojnie. Ale za Zebrzydowicami Tomek zaczął przyspieszać. Często mi odjeżdżał, nie potrafiłem utrzymać jego tempa na podjazdach. Dał mi wycisk. W Pawłowicach rozjechaliśmy się, ja do domu on jeszcze miał mało i pojechał do Żor. 1,5h odpoczynku w domu i na noc do pracy:/

Trasa: Połomia – Marklowice – Wodzisław – Turza – Skrzyszów – Moszczenica – Ruptawa – Zebrzydowice – Kończyce – Hażlach – Kończyce – Pruchna – Pawłowice – Pniówek – Dubielec

Bieszczady - Beniowa

Środa, 14 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj już nie męczyłem Moniki i sam się wybrałem w najdalszy zakątek, do którego można legalnie dotrzeć na rowerze.

W drodze do Beniowej © ardian

Beniowa - BdPN © ardian

Beniowa - cmentarz © ardian

Ukraina na wyciągnięcie ręki © ardian


A wieczorem do Siekierezady na... tanie lane wino;)
Siekierezada © ardian


Trasa: Widełki – niebieski rowerowy – Muczne – BdPN Bukowiec – BdPN Beniowa – Tarnawa Niżna – Muczne – Stuposiany – Pszczeliny – Widełki