Kaczyce, Hażlach...

Środa, 25 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km
Pierwsze wyjście po wypadku. Koło wprawdzie jeszcze się składa, ale Monika pożyczyła mi swojego;) Ona ma v-brake'i, ale na szczęście piasty są z mocowaniem na tarczę.

Trasa: po raz pierwszy jak widać na załączonej mapie;)
/

Wypadek

Piątek, 20 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Miał być jeszcze jakiś mały trening przed sobotnim Uphill'em na Równicę. Założyłem kabanosy. Jeszcze w domu z jednego koła uleciało powietrze. Jakimś cudem w dętce zrobiła się dziura. Przyczyny nie znalazłem. Wymieniłem na nową i w drogę. Jeszcze kawałek odprowadziłem Monikę. I kolejna guma. Wróciłem do domu i w oponie znalazłem dosyć sporych rozmiarów kolec. Wymiana dętki na nową i łatanie już dziurawych, bo nie miałem już do wzięcia na zapas i trzeci raz podchodzę do wyjścia. Tym razem udało się. No i pojechałem sobie przez Połomię do Wodzisławia i powrót przez Świerklany. Niestety w tych Świerklanach samochód na skrzyżowaniu wymusił mi pierwszeństwo. Akurat jechałem z górki więc prędkość miałem rzędu 40-50km/h. Na szczęście udało się częściowo wyhamować i nie połamałem się. Jestem tylko trochę poobijany. Uderzyłem w lewy bok auta. Obiłem mu dwoje drzwi i tylny błotnik. W rowerze do wymiany przednia obręcz. Z kierowcą się dogadałem co do roweru. Zabrał mnie na pogotowie. Tam zrobili mi prześwietlenie i USG, które nie wyazało żadnych wewnętrznych obrażeń. Teraz kilka dni wolnego, nie tylko od pracy ale od roweru również:/ Sobotni Uphill na Równicę przeszedł mi koło nosa. A tak chciałem poprawić swój zeszłoroczny wynik. Co gorsza, BM Wieluń także stanął pod znakiem zapytania.

Te dwie gumy przed jazdą to chyba był znak żeby dzisiaj nie jeździć...

Boryńska hałda

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Jeden podjazd na hałdę i miałem dość... ;/

Uphill Czantoria

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Pioruny i ulewa jak w Świeradowie. Będąc już na miejscu myślałem, że przyjechałem tu na darmo, że odwołają start. Ale nie, wszystko odbyło się planowo. GOPR'owcy zapewnili nas, że wieża widokowa na szczycie Czantorii, gdzie była usytuowana meta uphill'u, jest bardzo dobrze zabezpieczona przed uderzeniami piorunów, także nic nam nie grozi.

Start planowo rozpoczynał się o 12:00. Startowaliśmy indywidualnie co 30s. Mój start wypadł o 12:36 więc miałem sporo czasu na przygotowanie się i podpatrzenie jak startują inni. Przestało padać tuż przed startem. Pogoda pokazała, że potrafi być dla nas łaskawa jak jej się chce;) Trasa ogólnie niezbyt trudna technicznie. Podjazd w całości szerokimi szutrami, pierwszy km nawet asfaltem. Oczywiście nie oznacza to, że było łatwo. 12,5km podjazdu nigdy nie jest łatwe. Zwłaszcza, że średnie nachylenie wyniosło 9% a max, i to przy największym zmęczeniu bo tuż przed metą, nawet 23%.

Zwycięzca Wojtek Halejak (Mróz Active Jet, dzień wcześniej był 3. na MP w maratonie MTB w Jeleniej Górze) zaliczył Czantorię w czasie 43:01. Ja potrzebowałem na to 52:41. Open 12. w M2 6. Uważam wynik za bardzo dobry. Nie znałem tego podjazdu i zakładałem na początku zejść chociaż poniżej godziny.

Uphill MTB Beskidy - Vendryne-Wielka Czantoria © ardian

Uphill MTB Beskidy - Vendryne-Wielka Czantoria © ardian

BM Jelenia Góra

Sobota, 14 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Nie spodziewałem się, ze w Jeleniej Górze może być tak ciężka trasa. Dodatkową trudność przysporzyło błoto, którego było tony, hektary, po prostu wszędzie było. Kałuże i rzadkie błoto sięgało połowy koła. Całe szczęście, że pogoda poraz kolejny okazała się dla nas łaskawa i nie padało w dniu startu.

Jakimś dziwnym trafem znalazłem się w pierwszym sektorze. Szkoda bo lepiej czuję się w drugim. Nie działa na mnie najlepiej jak na starcie momentalnie wszyscy mnie wyprzedzają i prują do przodu a ja nie mam takiej mocy aby trzymać im koło. W drugim sektorze nie miałem tego problemu. Mimo wszystko po kilku km dochodzę do siebie i wielu z tych sprinterów "połykam" na podjazdach. Jedna gleba gdzieś po ok. 5km. Ścieżka rowerowa, na ostrym zakręcie w lewo. Mokro było i tylne koło mi ujechało. Pozbierałem się błyskawicznie, ale ktoś już zdążył najechać mi na palce lewej dłoni. Ale chyba miał spore klocki bo palce musiały wejść między nie i niespecjalnie to poczułem. Bardzo fajne single na odcinkach leśnych, trudne technicznie z powodu błota. Ze cztery podejścia z buta. Na jeden takim nawet ciężko mi się było wdrapać. Buty mam już mocno zdarte i bez klocków więc ślizgałem się jak na lodzie. Trasa podobno była nieco skrócona. Dystans mega miał mieć 58km. Jechało mi się całkiem dobrze, ale miałem dosyć już tego błota i wody. Widzę tabliczkę z informacją, że do mety zostało 5km a na liczniku wybiło już 57km. To jeszcze bardziej mnie zniechęciło. Sama końcówka poszła całkiem nieźle. Na ostatnim kilometrze dostałem jakiś zastrzyk energii i jadąc już lotniskiem potrafiłem nieźle się rozkręcić.

Ostatecznie, z ponad 26-cio minutową stratą do zwycięzcy, przyjechałem 43 open i 22 w M2.

BM Jelenia Góra © ardian

BM Jelenia góra - uciorany już na mecie © ardian

BM Jelenia Góra - Tomek wjeżdża na metę © ardian

Hałda boryńska

Środa, 11 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Mijam tą hałdę bardzo często, ale nigdy nie próbowałem na nią wjechać. Okazuje się, że to wcale nie jest takie łatwe. Nie dość, że nawierzchnia jest z początku luźna, to jeszcze nachylenie sięga 28%. Najlepsze jest to, że jest to najwyższa góra w mojej okolicy jaką znam - 345m n.p.m. ;) I nawet widok jest całkiem fajny. Zupełnie inaczej wygląda to wszystko z tej wysokości. Kiedyś muszę się wybrać tam z aparatem.

Trasa: Szeroka – Borynia – hałda boryńska – Borynia – zameczek – Borynia – Szeroka – Dubielec

Ramża jeszcze raz

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Jeszcze raz odwiedziłem Ramżę. Trasa ta sama co poprzedniego dnia.

Ramża

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km
Chciałem przejechać się wzdłuż autostrady z Bełku w kierunku Gliwic, ale jakoś tak wciągnęło mnie do lasu. W rezultacie zawitałem na górce Ramża, na szczycie której na 35-metrowej wieży umieszczony jest radar meteorologiczny. I coś mnie tam tknęło żeby już wracać do domu. W drodze powrotnej, już na ostatnich kilometrach, z prawej strony miałem niezłą burzę. Co raz się błyskało. Widziałem zbliżającą się ścianę deszczu. Po powrocie nie minęło 10 minut jak zaczęło okrutnie lać. Jednak radar działa;)

Trasa: Borynia – Rój – Żory – Gichta – Palowice – Bełk – Ramża – powrót

Niedoszły BM w Świeradowie

Sobota, 7 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Lało niesamowicie. Przebieranie się na takim deszczu nie należy do przyjemności. Już wkładając buty miałem wrażenie, że stoję boso w kałuży. Ulicami płynęła dosłownie rzeka żółta. Straż pożarna i policja zwinęła się z trasy i biegła z pomocą ludziom, których momentalnie zaczęło zalewać. Do lokali przy ulicy, którą mieliśmy rozpoczynać maraton, zaczęła wdzierać się woda. Przyniosła ze sobą ogromne ilości piachu i kamieni, które zatykały studzienki kanalizacyjne. W jednym miejscu nawet chodnik się zapadł. Najpierw sklepikarze patrzyli na nas z podziwem, że mimo takiej pogody szykujemy się do startu. Chwilę później ratowali swój dobytek przed powodzią...

Start najpierw został opóźniony o 30 minut. Chwilę później został przeniesiony na 14:00. Nie czekaliśmy jednak zbyt długo na oficjalne odwołanie startu w dniu dzisiejszym. Maraton w Świeradowie odbędzie się w innym terminie, prawdopodobnie we wrześniu. To była jedyna słuszna decyzja organizatora. Oby Jelenia nie została odwołana...